Miss biega… w szpilkach
– Dzwońcie na numer domowy, bo na komórce mogę nie złapać zasięgu – napisała w SMS-ie Natalia Skorek, czyli „Piłkarska Miss”, gdy umawialiśmy się na rozmowę. No to zadzwoniliśmy. Okazało się, że Natalia odpoczywa od Wrocławia na wsi. Aktywnie – jeździ na rowerze, biega i pływa. Jak sama mówi, bez sportu zjadłaby ją rutyna.
– Jestem w domu, przyjechałam zobaczyć się z rodzicami i na komórce co moment gubię zasięg.
Wiedzieli, że startujesz w konkursie?
– Oczywiście. Są bardzo dumni, że wygrałam. Ale kciuku trzymali za mnie także wcześniej, kiedy startowałam w innych konkursach.
Spodziewałaś się takiego rozstrzygnięcia finału?
– Nie, to było dla mnie ogromne zaskoczenie, i mówię to bardzo szczerze. W dniu finału każda z nas była zestresowana, ale także… wyjątkowo piękna. Na tle innych dziewczyn człowiek nie ma wrażenia, że za chwilę wygra, ponieważ na moim miejscu mogłaby być każda z finalistek.
Któreś z finałowych wyjść sprawiło Ci problemy? Pytamy, ponieważ na twarzach wielu dziewczyn widać było lekką tremę.
– Każde wyjście było trudne na swój sposób, tym bardziej, że prezentowałam się jako pierwsza. Gdybym miała wybrać, to najtrudniejsze było pierwsze wyjście – w strojach wieczorowych. Wiadomo, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
Wygrywając konkurs, jednocześnie zostałaś ambasadorką akcji „StadionyDlaKobiet.pl”, i to z pewnością jest spora odpowiedzialność. Jak wyobrażasz sobie swoją rolę?
– Zdaję sobie sprawę, że dojdzie mi trochę obowiązaków. Ale akcja, żeby walczyć o dziewczyny na stadionach, bardzo mi się podoba. Wspólnie z organizatorami powinniśmy pojawiać się na meczach, różnych portalach, a także na Facebooku. Potrzebny jest nam rozgłos, byśmy dotarli do jak największej liczby kobiet. Na razie jeszcze oswajam się z myślą, że wygrałam, ale z czasem postaram się zrobić wszystko, by za rok z czystym sumieniem móc przekazać koronę kolejnej dziewczynie.